Klub.

Camillia

J: - Jak mam zginąć to z ręki mojej ukochanej...
- hehe
Paige pije drinka. John Pocałował Paige w policzek
- Wyjaśniliśmy sobie parę spraw.
odstawia drinka, lookneła na dziewczyny. Paige ma na palcu z powrotem pierścionek zaręczynowy.
- i zdecydowaliśmy że damy sobie jeszcze jedną szansę...

Gwiazdka

-Jeszcze jedną szansę?-Bella nie wierzyła własnym uszom. - Co on Ci naopowiadał? Jaką bajkę wcisnął?
Dziewczyna była oburzona. Teraz nie będzie miała zaufania do Johna.

Paige

-Bella, spokojnie.To tylko taki żart, PRAWDA?! - spojrzała jeszcze raz na Paige i skrzywiła się. -Zwariuję!

Camillia

J:- dziewczyny uspokójcie się...
Paige Wściekła sama Buffy mówiła że możesz próbować
- John to nie ma sensu...
Bierze Johna za rękę. przed wyjściem powiedziała
- powiedzcie Piper że nie wrócę na noc.
Za ścianą orbitowali do domu Johna.

Julie

Podchodzi do dziewczyn
- Hai ? Nie najlepszy momęcik ?
zamawia Coca-cole

Paige

-Tyle ją widzieliśmy - mruknęła.Spojrzała na dziewczynę.Uśmiechnęła się. -Nie, wszystko jest ok.
Zamówiła drinka i wypiła go jednym haustem.
Myślałaś o normalnym życiu? Zapomnij, wiedźmo!
Znów ruszyła na parkiet.Postanowiła zapomnieć o swoim życiu i problemach na jedną noc.

Gwiazdka

-Brak słów, po prostu- powiedziała Bella, odwróciła się i ruszyła w stronę parkietu, do Edwarda.
Dalej zaczęli tańczyć.

Camillia

wraca po torebkę, zakłada torebkę, dopija drinka którego zostawiła

Piper1305

Zróbcie już dzień....

Camillia

Dopija... Looka na dziewczyny...
orbituje za ścianą do domu Johna

Gwiazdka

WCZESNY RANEK

Impreza dobiega końca. Ludzie się rozchodzą, zespół pakuje sprzęt.
Bella z Edwarde ruszają w stronę baru. Jeszcze coś piją.
-Czas już na mnie.-mówi Bella.
-Poczekaj odprowadzę Cię- szybko odpowiada chłopak.
-Ale to chyba Ci nie po drodze?
Z uśmiechem łapie ją za rękę i ruszają w stronę drzwi.

Paige

Pomachała Belli i uśmiechnęła się do niej szeroko.
Przynajmniej jedna jest szczęśliwa.I przynajmniej jedna ma normalnego chłopaka! Znaczy przyszłego chłopaka...
Z uśmiechem wyszła z klubu.

Paige

Piper weszła do klubu.Zobaczyła kilka osób, właścicieli samochodów.
-Szefowa?! - zdziwił się ochroniarz. -Co pani tu robi?!
-Podejrzewam, że pracuję - odpowiedziała.
-Ale przecież pani jest w ciąży! - mężczyzna prawie krzyknął.
-Tak, wiem o tym.To nie zmienia faktu, że nadal jestem właścicielką tego klubu, który musi funkcjonować - odpowiedziała spokojnie Piper i chciała iść dalej.Ochroniarz zatarasował jej drogę.
-Może się pani coś stać - powiedział stanowczo.
-Riley, jestem w ciąży nie kaleką! Będę wypełniała papierki, a nie nosiła skrzynki! Więc możesz mnie już przepuścić - uśmiechnęła się do niego i przeszła obok.Podeszła do baru. -Cześć Britney.Jak idzie?
-Dobrze - odpowiedziała barmanka z uśmiechem. -Co tu robisz? Myślałam, że...
-Och, tak.Jestem w ciąży i mogę pracować - zapewniła ją i zaśmiała się.Weszła za ladę.Wzięła kilka papierów, usiadła na krześle i zaczęła je wypełniać.
Rozliczenie, rachunek, rozliczenie, rachunek.Czy nikt nie przysyła pocztówek?!

Paige

Piper ostatni raz w tym dniu podpisała się na papierze i westchnęła głośno.
-Od tych rozliczeń boli mnie głowa i ręka - mruknęła.
-Następnym razem ja to zrobię - powiedział Britney i uśmiechnęła się. -Zamknąć tak jak zawsze?
-Tak - odpowiedziała Piper i odwzajemniła uśmiech. -Britney? Dziękuję.
Kobiety zaśmiały się.Czarodziejka ruszyła do wyjścia.Ochroniarz "odmeldował się" i uśmiechnął szeroko.